czwartek, 2 października 2014

Test

O swoich wątpliwościach i sprzeciwach mieszkańcy Ignatek napisali do "Wyborczej". Czytamy miedzy innymi: "Nowo mianowany proboszcz ks. Zieziula postawił sobie za cel uszczęśliwić wszystkich mieszkańców Ignatek i okolic (a najbardziej to chyba siebie) i postanowił wybudować nowy kościół. Nie dalej jak miesiąc temu odbyło się spotkanie z księdzem i mieszkańcami domów jednorodzinnych, które leżą w sąsiedztwie planowanej budowy kościoła. Proboszcz nie znalazł argumentów, by nas przekonać do słuszności swojej decyzji, za to my znaleźliśmy mnóstwo by ta inwestycja się nie rozpoczęła..."



Nie wycina się starych drzew

Miejsce, na którym ma powstać kościół pod wezwaniem Jana Pawła II od lat mieszkańcy nazywają Ostrą Górką. To wzniesienie na którym jest wiele starych drzew, a pośród nich groby właścicieli majątku ziemskiego, którzy prawdopodobnie byli wyznania ewangelickiego.

- Górka to charakterystyczne miejsce, które dodaje naszej miejscowości uroku i jest jedynym terenem do zabaw na śniegu dla dzieci w okolicy. Do nowej parafii oprócz Ignatek, mają należeć jeszcze Hryniewicze i Śródlesie, które są położone parę dobrych kilometrów dalej i po drodze do nowego kościoła mijają 2 inne. Jeden w Białymstoku, drugi w Kleosinie - mówią osoby z okolicy i dodają, że mieszkańcy tych miejscowości już zadeklarowali, że nie interesuje ich ta budowa i nie będą się do niej dokładać.

Ludzie z Ignatek twierdzą, że proboszcz już parę tygodni temu chciał wycinać drzewa, ale go powstrzymali.

- Chciał to zrobić nie mając jeszcze ani projektów, ani pieniędzy, a zapytany czy ma środki na budowę odpowiedział - Na wycinkę drzew wystarczy. Dlaczego ksiądz chce niszczyć otaczającą przyrodę nie mając żadnych środków by zacząć budowę - zastanawia się jeden z mieszkańców Ignatek. - Ten pomysł jest realizowany na siłę. Kościół dostał działkę za grosze. Przez dziewięć lat nic się tutaj nie działo. Jeżeli w ciągu roku nie zacznie się budowa, to trzeba będzie płacić duże pieniądze. I dlatego jest to wszystko...

Kościoły powstawały na kościach

Ksiądz Bogusław Zieziula w rozmowie z "Wyborczą" nie chciał odnieść się do zarzutów i wątpliwości mieszkańców. Stwierdził kategorycznie, że kościół i tak powstanie w tym miejscu.

- To co pani mówi, to jakieś nieporozumienie. Może jeden człowiek, może dwóch mają jakieś wątpliwości. Sprawa jest już zamknięta. Jestem już po wszelkich konsultacjach i kościół w tym miejscu powstanie - uciął rozmowę ksiądz Zieziula.

Nie chciał odnieść się do kwestii związanej z grobami, które są na Ostrej Górce, ani też do wycinki drzew.

Jednak na stronie internetowej nowej parafii przeczytać możemy między innymi:

"To, że kościół będzie zbudowany na dawnym cmentarzu, jest tylko atutem dla niego samego, gdyż od dawna budowano kościoły "na kościach". Ponadto przez wiele wieków dokonywano pochówków zmarłych na cmentarzach przykościelnych. Wobec tego ostatnim właścicielom Ignatek należny jest szacunek i ich kości zostaną przeniesione do krypty nowego kościoła. Ponadto w murze przykościelnym będzie urządzone kolumbarium z możliwością pochówków prochów zmarłych parafian i ofiarodawców budowy świątyni. Do czasu wybudowania własnej świątyni wraz z zapleczem administracyjno - socjalnym, parafia korzysta z kościoła pw. św. Stanisława B.M. w Białymstoku."

- A dlaczego tam nie zbudować kościoła ewangelickiego, skoro tam pochowani są ewangelicy? - ironizuje mężczyzna, który mieszka w Ignatkach.

W studium zagospodarowania gminy Juchnowiec Kościelny w dziale "Obiekty zabytkowe i o wartościach kulturowych" wśród cmentarzy o charakterze zabytkowym - nie wpisanych do rejestru zabytków - pojawia się wpis: Ignatki - cmentarz dworski.

Historia Ostrej Górki

- Niewielu mieszkańców Ignatek wie, że przed wojną funkcjonował tu duży majątek, a już tylko kilka pojedynczych osób pamięta o właścicielach majątku - rodzinie Miciełowskich. Zważywszy na to, że żadna z nich nie ma mniej niż 80 lat, historia majątku Ignatki rozpłynie się w niebycie. Trudno się z tym pogodzić. Miciełowscy zapisali swoją kartę w historii Białegostoku jako miasta wielokulturowego i wielonarodowego - pisze na swoim blogu Ewa Zwierzyńska, białostocka podróżniczka.

- W latach 80. XIX wieku majątek Ignatki znajdował się w rękach Luby Reinhard, która w 1889 roku sprzedała go Włodzimierzowi Miciełowskiemu - inżynierowi budownictwa wojskowego w stopniu generała porucznika. Był on jednym z budowniczych twierdzy Modlin. W 1911 roku przekazał on Ignatki w ręce swego syna - Borysa, który wraz z żoną Nadzieją zarządzał majątkiem aż do wybuchu II wojny światowej. Miciełowscy byli dobrymi gospodarzami. Przeprowadzili regulację rzeki, przebudowali kompozycję dworską, wykopali 3 stawy rybne, wznieśli młyn nad rzeką Horodnianką, założyli sady i ogród. Po wojnie majątek znacjonalizowano i zorganizowano w nim PGR, czworaki zamieniono na mieszkania służbowe dla pracowników. Po przemianie ustrojowej w 1989 roku zabudowania przejął Klub Jeździecki. Na ziemiach po dawnym majątku zaczęły wyrastać osiedla domków jednorodzinnych, anonimowych bloków i szeregówek. Ignatki zamieniły się w dzielnicę Białegostoku. Ostra Górka jak samotna wyspa przetrwała jakby na przekór zawirowaniom historii - opowiada o historii tego miejsca Ewa Zwierzyńska.